*.*.*
Omg XD Hej, boże XD
Dawno nic nie dodawałam XD Obiecałam też kolejną część scenariusza o Hunie i Yeolu, wybaczcie XD Obiecuję, że następny będzie z nimi związany tymczasem chciałam was poinformować iż, bo, że zmieniam nazwę bloga na 'Kejpopowe scenariusze - EXO ;3' :)))) I tak wszystkie moje scenariusze na tym blogu są związane z EXO więc pomyślałam czemu by nie zmienić nazwy xDDDD Przynajmniej ludzie będą mogli łatwiej trafić na mego bloga ^^
Tymczasem zapraszam was do czytania mych wypocin... Dostałam olśnienia wczoraj a właściwie dziś na pasterce przy 'opowieści' księdza i tak jakoś... XD
Wybaczcie za błędy czy za niespójność niektórych zdań. :)
W razie co - piszcie. Na pewno poprawię!
Miło czytania! :) + Scenariusz z dedykacją dla Dosi :)
***
15.01.2011 rok - był to najpiękniejszy dzień w twoim życiu... Poślubiłaś Kaia - Twojego ukochanego, za którego oddałabyś wszystko... Dosłownie wszystko.
Poznałaś go w szkole, zanim jeszcze stał się bożyszczem wszystkich młodych i napalonych lasek...
Ale cóż, nie to akurat było największym problemem ponieważ wiedziałaś, że Kai darzy cię takim samym uczuciem jak ty jego.
Żyło wam się razem wspaniale... Do czasu.
***
Pewnego letniego poranka, jak co miesiąc postanowiłaś pójść na wizytę kontrolną do lekarza.
Tym razem zrobiłaś to trochę prędzej bo działo się z tobą coś dziwnego.
Wiecznie bolała cię głowa, miałaś ostre zawroty głowy.
Czasami zdarzało ci się stracić na chwilkę świadomość. - Pomimo to,
nie zwracałaś na to większej uwagi i zwlekałaś z pójściem do lekarza (jak to większość kobiet).
Po wizycie u swojego rodzinnego lekarza, udałaś się na badanie tomografii głowy bo tak zlecił ci wcześniej wspomniany lekarz.
Byłaś w wielkim szoku, dowiadując się co tak na prawdę ci dolega.
Miałaś guza na mózgu.
Lekarz wyjaśnił ci, że te zawroty głowy, tracenie świadomości i inne objawy które posiadałaś były związane własnie z tym.
Twoje życie legło w gruzach, nie wiedziałaś co masz ze sobą zrobić... Iść do domu i powiedzieć o tym zwyczajnie swojemu mężu,
czy też w ukryciu zacząć leczenie i po prostu o niczym nikomu nie mówić? Wybrałaś opcję pierwszą, aczkolwiek nie było to łatwe.
Poszłaś do domu. Było pusto. Postanowiłaś zrobić obiad i zaczekać za swym ukochanym. Mijały godziny a jego nadal nie było...
~ Miał dziś być o 15 w domu. - pomyślałaś.
Przywykłaś już do tego, że Kaia całymi dniami nie ma w domu ale wczoraj obiecał ci że postara się wrócić prędzej niż zawsze byście mogli spędzić razem trochę czasu...
*Godzina 22*
Usłyszałaś, że ktoś wchodzi do domu.
~ Pewnie Kai. - pomyślałaś, bo któż inny mógłby wchodzić do waszego wspólnego mieszkania.
Podeszłaś bliżej, nie myliłaś się. To był on.
- No witam pana. Widzę, że przyszedłeś przed czasem... Jak miło. - powiedziałaś po czym poczułaś jak
po twoim poliku spływa łza. Tego było za wiele.
Miał być o 15 w domu. Miał spędzić z tobą trochę czasu, brakowało ci go...
- _____... Coś się stało? Dlaczego płaczesz? - zapytał.
- Ależ Nic się nie stało kochanie. Oh nie, poczekaj, nic się nie stało Oprócz tego,
że miałeś być w domu o 15, czekałam za tobą jak głupia calusieńki dzień, całymi dniami nie ma cię w domu no i...
Oprócz tego, że mam raka. - nie wytrzymałaś...
Łzy same zaczęły kapać, a ty chodź byłaś na prawdę zła podbiegłaś do Kaia i z całych sił go przytuliłaś.
- Raka... co? Jakiego raka? _____, nie żartuj sobie z takich rzeczy!
- Aigo... Na prawdę myślisz, że jestem zdolna do żartowania z takich rzeczy?! W tym momencie, to chyba ty żartujesz... - Dziś byłam u lekarza, jak co miesiąc.
Wysłali mnie na tomografię głowy i... i... I okazało się, że mam guza mózgu. - dodałaś drżącym głosem.
- Ale jak... _____... - powiedział chłopak po czym mocno cię przytulił i sam zaczął płakać.
- ____... Ale ten guz... On jest uleczalny, prawda? - zapytał przez płacz.
- Bardzo możliwe, że nie... Lekarz powiedział, że za miesiąc przejdę operację ale nie ma pewności, czy to coś da... - powiedziałaś.
- Mwoh?! Miesiąc?! Chincha... No chyba nie... Idź się pakuj w tym momencie,
jutro odbywa się twoja operacja, lecimy do Chin. Tam zrobią ci tę operację w mgnieniu oka...
Nie pozwolę żebyś uma... Aish, nawet nie chcę mi to przez gardło przejść! - oznajmił.
Wiedziałaś, że przejął się zaistniałą sytuacją ale nie spodziewałaś się takiej reakcji z jego strony.
Na następny dzień o 13 byliście w Chinach. Od razu pojechaliście do szpitala zajmującego się tego typu operacjami.
Od lekarza dyżurującego tam wtedy dowiedzieliście się iż operacja kosztuje ok. 30 tys... Chciałaś zrezygnować, zaczekać ten miesiąc.
Niestety, Kai nie dawał za wygraną. Koniecznie chciał
byś przeszła tę operację jak najprędzej i wróciła z nim do domu cała i zdrowa. Na początku nalegałaś
by wrócić ale on nie chciał się zgodzić. W końcu uległaś.
Zgodziłaś się, ale tylko i wyłącznie dlatego,
że Kai przystanął na twoją umowę. Mianowicie chodziło o to, że co miesiąc będziesz mu oddawała po trochu tak żeby zapłacić chociaż połowę,
bo jak twierdziłaś Kai nie harował jak wół tylko po to aby stawiać komuś tak drogie operacje.
Wiedziałaś, że to dziwne bo to w końcu twój mąż ale pomimo wszystko, nie chciałaś obciążać go tak wielkimi wydatkami...
*Miesiąc później*
Byłaś już jakiś czas po operacji więc czułaś się dobrze.
Niestety... Musiałaś przyjmować chemię. Było to dla ciebie bardzo ciężkie przeżycie na
szczęście Kai zawsze był przy tobie.
Zawiesił nawet na jakiś czas swoją działalność w zespole.
Nie chciałaś by to robił, nie z twojego powodu... Niestety i tym razem nie uległ.
Sama w sobie chemioterapia nie była zła aczkolwiek wypadające włosy...
Była to dla ciebie prawdziwa udręka. Musiałaś chodzić w chustce.
~ Katastrofa. - myślałaś patrząc w lustro.
*Parę miesięcy później*
Od twojej operacji minęło już sporo czasu i czułaś się jak nowo narodzona.
Włosy zaczęły odrastać, gdy chodziłaś na badania kontrolne wszystko wskazywało na to, że choroba już raczej nie powróci, znowu wszystko wróciło do normy.
Kai wrócił do zespołu, no i ogółem zaczęłaś normalnie funkcjonować.
Później natomiast, wszystko zaczęło się psuć...
Kai wracał coraz to później do domu, miałaś wrażenie, że ma kogoś na boku...
Przez twoją chorobę w waszym życiu łóżkowym nie układało się zbyt dobrze. No i na dodatek twoje włosy... Pomyślałaś, że nie pociągasz już Kaia tak jak kiedyś i dlatego znalazł sobie inną. Bardzo cię to bolało. Tyle razem przeszliście...
Pewnego dnia, gdy przyszedł do domu pokłóciłaś się z nim niemiłosiernie. Skończyło się (na szczęście) tylko na tym, że spał na kanapie.
Potem już było coraz gorzej...
Wieczne kłótnie o byle co... Zazdrość... To zniszczyło cię do końca.
Parę miesięcy później poszłaś do lekarza, na wizytę kontrolną - jak zawsze.
Okazało się, że nowotwór powrócił. Nie zareagowałaś na to tak jak za 1 razem.
Nie było to dla ciebie niczym wielkim. Spodziewałaś się tego.
Tym razem nie powiedziałaś o tym nikomu, nie chciałaś aby twój mąż znowu się nad tobą litował. - nie lubiłaś takiego czegoś.
Postanowiłaś dokładnie rok przed swoją śmiercią napisać książkę, tak... Sama z siebie, dla siebie... By nie myśleć o swojej chorobie.
Opisałaś w niej wszystkie najpiękniejsze chwile twojego życia, wszystkie były związane z Jonginem.
Parę dni przed śmiercią skonczyłaś książkę i włożyłaś ją pomiędzy inne - żeby nie wyróżniała się z tłumu.
Postanowiłas napisać też list do Kaia...
Napisałaś w nim, że dziękujesz mu za wszystko, że zawsze go kochałaś i że ma ułożyć sobie życie na nowo oraz nie przejmować się twoim odejściem bo było to do przewidzenia...
Napisałaś też że przepraszasz za te wszystkie kłótnie które rozpoczynałaś i nie chciałaś, żeby tak to wszystko się potoczyło.
Na koniec swojego listu dopisałaś:
~ Mam wielką nadzieję, że ułożysz sobie życie z kimś lepszym niż ja i będzie wam się razem dobrze żyło... Kto wie, może za kilkadziesiąt lat spotkamy się tam na górze i powspominamy dawne lata... Gdy było nam tak dobrze razem.
Pewnie czytasz ten list gdy już mnie nie ma... Wybacz, że nie mogłam z tobą zostać ale pamiętaj jedno...
Zawsze cię KOCHAŁAM, KOCHAM I BĘDĘ KOCHAĆ!
Po napisaniu listu schowałaś go w kopertę i włożyłaś do swojej szafy, tak by Kai tego nie znalazł.
Gdy czułaś, że śmierć nadchodzi wyjęłaś książkę, włożyłaś do niej list i włożyłaś to wszystko do jego szafy.
Chciałaś by wiedział, co czułaś gdy byłaś obok niego... Tak bardzo go kochałaś.
Dnia 3.06.2014 dokładnie o godzinie 12:05 twoje serce przestało bić. Był wtedy przy tobie Kai.
Widząc pikające urządzenie i prostą linię na niewielkim ekraniku zaczął wołać lekarzy. Wszyscy przybiegli. Próbowali cię ratować. Na próżno...
Kai usłyszawszy o twoim zgonie zaczął płakać... Straszliwie płakać. Pomimo iż lekarze nie wyrazili na to zgody, Kai wbiegł do sali w której leżało twoje ciało i strasznie mocno je przytulił. Ten ostatni raz.
***
~____ odeszła. Dlaczego akurat ona?! Dlaczego mnie to musiało spotkać?! Była najważniejszą osobą w moim życiu, nikogo nie kochałem tak jak jej a pomimo to kłóciłem się z nią, robiłem jej wszystko na przekór. Żałuję. Gdybym tylko mógł cofnąć czas... Tyle szkód jej wyrządziłem... - myślał Kai po czym wstał i z całej siły kopnął w najbliższą szafę. Jak na twoje zamówienie szafa otworzyła się i Kai ujrzał wystający kawałek książki.
~ Co to? - pomyślał wyciągając z szafy zauważoną wcześniej rzecz.
Najpierw uważnie przeczytał list... Rozkleił się już na 1 zdaniu.
Na końcu była katastrofa... Zaczął wyć jak kojot. Na prawdę było mu przykro, że nie ma cię tu teraz z nim, że nie może podejść, przytulić cię, pocałować...
Po skończeniu wziął się za książkę. Przeczytał ją w płaczu... Zajęło mu to jakieś 2 godziny ponieważ czytał ją bardzo uważnie.
Był w wielkim szoku...
Pomimo iż los wyrządził ci taką krzywdę - byłaś strasznie chora i rzadko widywałaś się z mężem napisałaś tylko to co najlepsze.
Opisałaś ślub z Kaiem, 1 wycieczkę do Chin czy do Japonii a także te zwykłe nudne dni w które np oglądaliście telewizję czy też zwyczajnie leżeliście w łóżku przez cały dzień i nic nie robiliście.
To był kolejny cios dla Kaia...
Nie wiedział co ze sobą zrobić...
Zupełnie tak samo jak ty, gdy dowiedziałaś się o swojej chorobie...
*5 lat później*
- Już 5 lat gdy ____ nie żyje... - oznajmił Kai ze łzami w oczach.
- Tak to prawda... Dziś 3.06.2019 r. Tak szybko to zleciało. - dodał Kris.
- Eh... 5 lat a ja nadal nie mogę się po niej pozbierać. Pewnie już tak zostanie na zawsze...
Omg XD Hej, boże XD
Dawno nic nie dodawałam XD Obiecałam też kolejną część scenariusza o Hunie i Yeolu, wybaczcie XD Obiecuję, że następny będzie z nimi związany tymczasem chciałam was poinformować iż, bo, że zmieniam nazwę bloga na 'Kejpopowe scenariusze - EXO ;3' :)))) I tak wszystkie moje scenariusze na tym blogu są związane z EXO więc pomyślałam czemu by nie zmienić nazwy xDDDD Przynajmniej ludzie będą mogli łatwiej trafić na mego bloga ^^
Tymczasem zapraszam was do czytania mych wypocin... Dostałam olśnienia wczoraj a właściwie dziś na pasterce przy 'opowieści' księdza i tak jakoś... XD
Wybaczcie za błędy czy za niespójność niektórych zdań. :)
W razie co - piszcie. Na pewno poprawię!
Miło czytania! :) + Scenariusz z dedykacją dla Dosi :)
***
15.01.2011 rok - był to najpiękniejszy dzień w twoim życiu... Poślubiłaś Kaia - Twojego ukochanego, za którego oddałabyś wszystko... Dosłownie wszystko.
Poznałaś go w szkole, zanim jeszcze stał się bożyszczem wszystkich młodych i napalonych lasek...
Ale cóż, nie to akurat było największym problemem ponieważ wiedziałaś, że Kai darzy cię takim samym uczuciem jak ty jego.
Żyło wam się razem wspaniale... Do czasu.
***
Pewnego letniego poranka, jak co miesiąc postanowiłaś pójść na wizytę kontrolną do lekarza.
Tym razem zrobiłaś to trochę prędzej bo działo się z tobą coś dziwnego.
Wiecznie bolała cię głowa, miałaś ostre zawroty głowy.
Czasami zdarzało ci się stracić na chwilkę świadomość. - Pomimo to,
nie zwracałaś na to większej uwagi i zwlekałaś z pójściem do lekarza (jak to większość kobiet).
Po wizycie u swojego rodzinnego lekarza, udałaś się na badanie tomografii głowy bo tak zlecił ci wcześniej wspomniany lekarz.
Byłaś w wielkim szoku, dowiadując się co tak na prawdę ci dolega.
Miałaś guza na mózgu.
Lekarz wyjaśnił ci, że te zawroty głowy, tracenie świadomości i inne objawy które posiadałaś były związane własnie z tym.
Twoje życie legło w gruzach, nie wiedziałaś co masz ze sobą zrobić... Iść do domu i powiedzieć o tym zwyczajnie swojemu mężu,
czy też w ukryciu zacząć leczenie i po prostu o niczym nikomu nie mówić? Wybrałaś opcję pierwszą, aczkolwiek nie było to łatwe.
Poszłaś do domu. Było pusto. Postanowiłaś zrobić obiad i zaczekać za swym ukochanym. Mijały godziny a jego nadal nie było...
~ Miał dziś być o 15 w domu. - pomyślałaś.
Przywykłaś już do tego, że Kaia całymi dniami nie ma w domu ale wczoraj obiecał ci że postara się wrócić prędzej niż zawsze byście mogli spędzić razem trochę czasu...
*Godzina 22*
Usłyszałaś, że ktoś wchodzi do domu.
~ Pewnie Kai. - pomyślałaś, bo któż inny mógłby wchodzić do waszego wspólnego mieszkania.
Podeszłaś bliżej, nie myliłaś się. To był on.
- No witam pana. Widzę, że przyszedłeś przed czasem... Jak miło. - powiedziałaś po czym poczułaś jak
po twoim poliku spływa łza. Tego było za wiele.
Miał być o 15 w domu. Miał spędzić z tobą trochę czasu, brakowało ci go...
- _____... Coś się stało? Dlaczego płaczesz? - zapytał.
- Ależ Nic się nie stało kochanie. Oh nie, poczekaj, nic się nie stało Oprócz tego,
że miałeś być w domu o 15, czekałam za tobą jak głupia calusieńki dzień, całymi dniami nie ma cię w domu no i...
Oprócz tego, że mam raka. - nie wytrzymałaś...
Łzy same zaczęły kapać, a ty chodź byłaś na prawdę zła podbiegłaś do Kaia i z całych sił go przytuliłaś.
- Raka... co? Jakiego raka? _____, nie żartuj sobie z takich rzeczy!
- Aigo... Na prawdę myślisz, że jestem zdolna do żartowania z takich rzeczy?! W tym momencie, to chyba ty żartujesz... - Dziś byłam u lekarza, jak co miesiąc.
Wysłali mnie na tomografię głowy i... i... I okazało się, że mam guza mózgu. - dodałaś drżącym głosem.
- Ale jak... _____... - powiedział chłopak po czym mocno cię przytulił i sam zaczął płakać.
- ____... Ale ten guz... On jest uleczalny, prawda? - zapytał przez płacz.
- Bardzo możliwe, że nie... Lekarz powiedział, że za miesiąc przejdę operację ale nie ma pewności, czy to coś da... - powiedziałaś.
- Mwoh?! Miesiąc?! Chincha... No chyba nie... Idź się pakuj w tym momencie,
jutro odbywa się twoja operacja, lecimy do Chin. Tam zrobią ci tę operację w mgnieniu oka...
Nie pozwolę żebyś uma... Aish, nawet nie chcę mi to przez gardło przejść! - oznajmił.
Wiedziałaś, że przejął się zaistniałą sytuacją ale nie spodziewałaś się takiej reakcji z jego strony.
Na następny dzień o 13 byliście w Chinach. Od razu pojechaliście do szpitala zajmującego się tego typu operacjami.
Od lekarza dyżurującego tam wtedy dowiedzieliście się iż operacja kosztuje ok. 30 tys... Chciałaś zrezygnować, zaczekać ten miesiąc.
Niestety, Kai nie dawał za wygraną. Koniecznie chciał
byś przeszła tę operację jak najprędzej i wróciła z nim do domu cała i zdrowa. Na początku nalegałaś
by wrócić ale on nie chciał się zgodzić. W końcu uległaś.
Zgodziłaś się, ale tylko i wyłącznie dlatego,
że Kai przystanął na twoją umowę. Mianowicie chodziło o to, że co miesiąc będziesz mu oddawała po trochu tak żeby zapłacić chociaż połowę,
bo jak twierdziłaś Kai nie harował jak wół tylko po to aby stawiać komuś tak drogie operacje.
Wiedziałaś, że to dziwne bo to w końcu twój mąż ale pomimo wszystko, nie chciałaś obciążać go tak wielkimi wydatkami...
*Miesiąc później*
Byłaś już jakiś czas po operacji więc czułaś się dobrze.
Niestety... Musiałaś przyjmować chemię. Było to dla ciebie bardzo ciężkie przeżycie na
szczęście Kai zawsze był przy tobie.
Zawiesił nawet na jakiś czas swoją działalność w zespole.
Nie chciałaś by to robił, nie z twojego powodu... Niestety i tym razem nie uległ.
Sama w sobie chemioterapia nie była zła aczkolwiek wypadające włosy...
Była to dla ciebie prawdziwa udręka. Musiałaś chodzić w chustce.
~ Katastrofa. - myślałaś patrząc w lustro.
*Parę miesięcy później*
Od twojej operacji minęło już sporo czasu i czułaś się jak nowo narodzona.
Włosy zaczęły odrastać, gdy chodziłaś na badania kontrolne wszystko wskazywało na to, że choroba już raczej nie powróci, znowu wszystko wróciło do normy.
Kai wrócił do zespołu, no i ogółem zaczęłaś normalnie funkcjonować.
Później natomiast, wszystko zaczęło się psuć...
Kai wracał coraz to później do domu, miałaś wrażenie, że ma kogoś na boku...
Przez twoją chorobę w waszym życiu łóżkowym nie układało się zbyt dobrze. No i na dodatek twoje włosy... Pomyślałaś, że nie pociągasz już Kaia tak jak kiedyś i dlatego znalazł sobie inną. Bardzo cię to bolało. Tyle razem przeszliście...
Pewnego dnia, gdy przyszedł do domu pokłóciłaś się z nim niemiłosiernie. Skończyło się (na szczęście) tylko na tym, że spał na kanapie.
Potem już było coraz gorzej...
Wieczne kłótnie o byle co... Zazdrość... To zniszczyło cię do końca.
Parę miesięcy później poszłaś do lekarza, na wizytę kontrolną - jak zawsze.
Okazało się, że nowotwór powrócił. Nie zareagowałaś na to tak jak za 1 razem.
Nie było to dla ciebie niczym wielkim. Spodziewałaś się tego.
Tym razem nie powiedziałaś o tym nikomu, nie chciałaś aby twój mąż znowu się nad tobą litował. - nie lubiłaś takiego czegoś.
Postanowiłaś dokładnie rok przed swoją śmiercią napisać książkę, tak... Sama z siebie, dla siebie... By nie myśleć o swojej chorobie.
Opisałaś w niej wszystkie najpiękniejsze chwile twojego życia, wszystkie były związane z Jonginem.
Parę dni przed śmiercią skonczyłaś książkę i włożyłaś ją pomiędzy inne - żeby nie wyróżniała się z tłumu.
Postanowiłas napisać też list do Kaia...
Napisałaś w nim, że dziękujesz mu za wszystko, że zawsze go kochałaś i że ma ułożyć sobie życie na nowo oraz nie przejmować się twoim odejściem bo było to do przewidzenia...
Napisałaś też że przepraszasz za te wszystkie kłótnie które rozpoczynałaś i nie chciałaś, żeby tak to wszystko się potoczyło.
Na koniec swojego listu dopisałaś:
~ Mam wielką nadzieję, że ułożysz sobie życie z kimś lepszym niż ja i będzie wam się razem dobrze żyło... Kto wie, może za kilkadziesiąt lat spotkamy się tam na górze i powspominamy dawne lata... Gdy było nam tak dobrze razem.
Pewnie czytasz ten list gdy już mnie nie ma... Wybacz, że nie mogłam z tobą zostać ale pamiętaj jedno...
Zawsze cię KOCHAŁAM, KOCHAM I BĘDĘ KOCHAĆ!
Po napisaniu listu schowałaś go w kopertę i włożyłaś do swojej szafy, tak by Kai tego nie znalazł.
Gdy czułaś, że śmierć nadchodzi wyjęłaś książkę, włożyłaś do niej list i włożyłaś to wszystko do jego szafy.
Chciałaś by wiedział, co czułaś gdy byłaś obok niego... Tak bardzo go kochałaś.
Dnia 3.06.2014 dokładnie o godzinie 12:05 twoje serce przestało bić. Był wtedy przy tobie Kai.
Widząc pikające urządzenie i prostą linię na niewielkim ekraniku zaczął wołać lekarzy. Wszyscy przybiegli. Próbowali cię ratować. Na próżno...
Kai usłyszawszy o twoim zgonie zaczął płakać... Straszliwie płakać. Pomimo iż lekarze nie wyrazili na to zgody, Kai wbiegł do sali w której leżało twoje ciało i strasznie mocno je przytulił. Ten ostatni raz.
***
~____ odeszła. Dlaczego akurat ona?! Dlaczego mnie to musiało spotkać?! Była najważniejszą osobą w moim życiu, nikogo nie kochałem tak jak jej a pomimo to kłóciłem się z nią, robiłem jej wszystko na przekór. Żałuję. Gdybym tylko mógł cofnąć czas... Tyle szkód jej wyrządziłem... - myślał Kai po czym wstał i z całej siły kopnął w najbliższą szafę. Jak na twoje zamówienie szafa otworzyła się i Kai ujrzał wystający kawałek książki.
~ Co to? - pomyślał wyciągając z szafy zauważoną wcześniej rzecz.
Najpierw uważnie przeczytał list... Rozkleił się już na 1 zdaniu.
Na końcu była katastrofa... Zaczął wyć jak kojot. Na prawdę było mu przykro, że nie ma cię tu teraz z nim, że nie może podejść, przytulić cię, pocałować...
Po skończeniu wziął się za książkę. Przeczytał ją w płaczu... Zajęło mu to jakieś 2 godziny ponieważ czytał ją bardzo uważnie.
Był w wielkim szoku...
Pomimo iż los wyrządził ci taką krzywdę - byłaś strasznie chora i rzadko widywałaś się z mężem napisałaś tylko to co najlepsze.
Opisałaś ślub z Kaiem, 1 wycieczkę do Chin czy do Japonii a także te zwykłe nudne dni w które np oglądaliście telewizję czy też zwyczajnie leżeliście w łóżku przez cały dzień i nic nie robiliście.
To był kolejny cios dla Kaia...
Nie wiedział co ze sobą zrobić...
Zupełnie tak samo jak ty, gdy dowiedziałaś się o swojej chorobie...
*5 lat później*
- Już 5 lat gdy ____ nie żyje... - oznajmił Kai ze łzami w oczach.
- Tak to prawda... Dziś 3.06.2019 r. Tak szybko to zleciało. - dodał Kris.
- Eh... 5 lat a ja nadal nie mogę się po niej pozbierać. Pewnie już tak zostanie na zawsze...
O jejusiu dziewczyno, puszebto ze lzami w oczach. Scenariusz ten to prawdziwe cudow, po prostu aish! Weny ci zycze!
OdpowiedzUsuńMiło, że komuś się podoba. + Dziękuję <3 xD
OdpowiedzUsuń<33333
OdpowiedzUsuńNastępny dla z Kaiem <3 -dzieki :D
O rany, no po prostu ryczę. ;( Śliczne. <3
OdpowiedzUsuńWymyslilas sliczna historie. Mialam lzy w oczach, ale zaluje, ze nie opisalas tego bardziej dokladnie. Nie chce zebys zrozumiala mnie zle ;D poprostu bylo tu wiele emocji ktore byly jakby ukryte pod faktami. Naprawde mi sie podobalo, ale bylo by to prawdziwe cudenko, jezeli opisalabys jeszcze wiecej przezyc wywnetrznych i rozwinela bardziej szczegolowo wszystkie te zdarzenia. Mam nadzieje ze nie odbierzesz mojego komentarza jako krytyki, a jako dobra rade. Pozdrowionka ;D
OdpowiedzUsuńBardzo śliczna historia *U* Smutna ;; Ale śliczna <3
OdpowiedzUsuń