piątek, 29 maja 2015

Kai - Call me baby

 Annyeong~ Dawno mnie tu nie było... Ale wreszcie wracam. Mimo braku weny napisałam TO COŚ XD
Może nie jest idealne ale no... Musicie się zadowolić :D
Przepraszam za wszelkie błędy i no... Zapraszam do czytania :D

***

Byłaś w 3 gimnazjum. Dotąd twoje życie płynęło mega spokojnie, bez żadnych większych przeszkód. Uczyłaś się całkiem dobrze. Twoją mocną stroną było rysowanie, a także śpiew.
Uwielbiałaś uczęszczać na zajęcia dodatkowe z rysowania czy też muzyki. W końcu jednak nadszedł czas, gdy śpiew i rysowanie musiałas porzucić na rzecz tańca. W twojej szkole, co roku; każda klasa trzecia musiała przejść przez taki ''mini kurs tańca''. Polegało to na tym, że przyjeżdżał ktoś na 3-4 miesiące z innego miasta/państwa i uczył was tanga, cha-chy i innych tego typu. Dlaczego byli to nauczyciele z innych państw? Ponieważ oni znali nowe, lepsze taktyki. Dzięki temu zajęcia nie były co roku takie same i żadna klasa nie mogła narzekać ani też starszacy nie mogli powiedziec młodszym co ich spotka.

     A zatem... Była to środa. Własnie w ten dzień, co tydzień, miałaś przewidzianą naukę tańca. Bardzo się stresowałaś, nigdy tego nie robiłaś. Każdy z twojej klasy był ciekawy kto do was przyjedzie, wszyscy dobierali się w pary a ty siedziałaś z boku i obserwowałaś to wszystko. Nagle drzwi od klasy skrzypnęły. Wszedł do niej młody, opalony mężczyzna. Na oko miał ze 20 lat. Za Nim weszła pani dyrektor. Wszyscy momentalnie wstali i przywitali się. Dyrektorka nakazała usiąść.

Na początek zaczęła gadać o nowym nauczycielu. Jak się okazało był z Korei Południowej i był profesjonalnym tancerzem. Cóż... Wyglądał na takiego.

Byłaś bardzo ciekawa jak ma na imię, po chwili na szczęście się dowiedziałaś. Był to Kim Jongin.

Nastała chwila ciszy. Pani dyrektor szepnęła coś nauczycielowi na ucho, by ten po chwili powiedział:

- Hello, i'm Jongin. I'll be your teacher of dance. I'm from Korea and i'm 21 years old. - miał nieziemski głos. Momentalnie się w nim zatraciłaś. Z tego wszystkiego nie zauważyłas nawet, że dyrektorka wyszła i chłopak sprawdza obecność. Po kilku przeczytanych nazwiskach doszedł do ciebie. Byłaś strasznie zawstydzona dlatego delikatnie podniosłaś palec do góry i się uśmiechnęłaś. Jongin spojrzał na ciebie słodko i odesłał uśmiech. Dziewczyny z twojej klasy spojrzały na ciebie przeszywającym wzrokiem... O co mogło im chodzić? - pomyslałaś.

Kolejne kilka minut lekcji minęło na tym, że Kim o sobie opowiadał. Kazał mówić do siebie po imieniu, lub tak jak mówią na niego wszysy; czyli Kai.

Bardzo podobała ci się jego otwartość, fajne podejście... Podobało ci się jego... Wszystko! Był idealny.

Zostało 25 minut lekcji. Chłopak zatem postanowił ''na szybko'' pokazać wam 1 krok Cha-chy.

2 kroki w bok, lewa noga do przodu, 2 kroki w bok, prawa noga do tyłu... I tak cały czas. Wszyscy tańczyli z kimś, a ty stałaś sama z boku i delikatnie poruszałas się w rytm muzyki. Tak się zamyśliłaś, że nawet nie usłyszałaś kiedy Kai zaczął cię wołać. Dopiero gdy podszedł do ciebie i pomachał ręką przed twoją twarzą...

- Hey, co robisz? Chodź ze mną! - i tak zostałaś jego ''partnerką''. Chłopak zaciągnął cię na środek i delikatnie chwycił za rękę. Szepnął ci na ucho byś zatańczyła to czego się przed chwilką nauczyłaś, tylko że z nim. Strasznie cię to zdziwiło, ale zrobiłaś to. Mimo wstydu, mimo palących policzków - udało się. Nigdy nie myślałaś, że możesz tak dobrze tańczyć! Chłopak na koniec pochwalił cię i podziękował. Wszyscy zaczęli bić brawa. Twoje ciało oblała kolejna fala gorąca.

Gdy miałaś odchodzić na swoje miejsce, Jongin zatrzymał cię i zapytał dlaczego odchodzisz. Odpowiedziałaś, że musisz odpocząć. Chłopak skinął na to głową, podbiegł do biurka i podał ci wodę. Byłaś bardzo spragniona po tym wszystkim więc wypicie wody to było to czego trzeba było ci najbardziej... Zaraz po numerze Kaia.

Wypiłaś napój duszkiem a następnie usiadłaś na jednym z krzesełek i obserwowałaś innych jak tańczyli. Nagle Kai do ciebie podszedł i usiadł obok, tak po prostu, bez słowa, uśmiechając się tylko delikatnie. Spojrzałaś w jego kierunku dosyć zaskoczona ale nic nie powiedziałaś. Siedzieliście obserwując innych, wszyscy tańczyli bardzo dobrze. Myślałas, że będzie gorzej.

Zostało 5 minut lekcji. Kim kazał się wszystkim ogarnąć i wyjść na przerwę. Podziękował za wspólny taniec i zaprosił was na następne zajęcia.

      Właśnie miałas wychodzić z sali, gdy ktoś złapał twój nadgarstek.

- Hej, ____! Zaczekaj. - usłyszałaś głos nowo poznanego nauczyciela.

- Um? - obróciłaś się i spojrzałaś na chłopaka.

- Całkiem dobrze tańczysz, może zechcesz być moja partnerką na zajęciach? Tak będzie łatwiej pokazać innym co mają robić. Warunkiem jest to, że będziesz musiała zostawać po lekcjach i ćwiczyć ze mną. - byłaś zdziwiona. Nigdy w życiu nie tańczyłaś a tutaj od razu takie propozycje... Postanowiłaś się jednak zgodzić, każda sekunda spędzona z tym mężczyzną była rajem.

- N-no... Okej. Może być. - powiedziałaś ledwo słyszalnie i uśmiechnęłaś się delikatnie. Na twoich policzkach pojawił się delikatny zarys wypieków.

Chłopak zachichotał na ten widok i powiedział:

- Super. W takim razie zgadamy się jeszcze co do godzin i tak dalej, a teraz spadam na kolejne zajęcia. Możesz mi tylko powiedzieć; gdzie jest aula? - zapytał drapiąc się w tył głowy.

- Musisz iść piętro wyżej, schody są na lewo jak wyjdziesz z klasy. Potem pójdzie gładko, wystarczy skręcić w prawo i będziesz na miejscu - chłopak skinął głową i na pożegnanie ci pokiwał. Uśmiechnęłas się tylko i po chwili także opuściłaś klasę.



***


Minęły 2 dni odkąd odbyly się ostatnie zajęcia taneczne z Jonginem. Byłas załamana bo chłopak do tej pory się do ciebie nie odezwał.

Myślałaś, ze to w sumie dobrze bo nie będziesz musiała uczęszczać na te całe ''zajęcia dodatkowe'' z tańca. Zdziwiłaś się jednak, gdy właśnie tego dnia Kai przyszedł do ciebie.

- Cześć, ____. Przyszedłem podać ci dni i godziny w których będziemy się spotykać. To ''grafik''. Układałem go spoglądając na twój plan więc myślę, że nie będzie żadnych przeszkód? - powiedział, podając ci kartkę A4 do połowy wypełnioną liczbami i literkami.

- Jasne, nic nie stoi na przeszkodzie. Zaczynamy jeszcze dziś? Czy od poniedziałku? - Był piątek, koniec szkolnego tygodnia... Nie chciało ci się za bardzo zostawać ale z grzeczności zapytalaś.

- Dobrze by było, gdybyśmy zaczęli już dziś. Kończysz o 15, prawda? Ja o 14, zaczekam za tobą. W przyszłą środę musze pokazać grupie kolejne kroki, super gdybyś je opanowała.- Rozumiem. Więc zostanę. 15 w auli?
- Oczywiście.
- Mhm, więc do zobaczenia! - uśmiechnęłaś się nieśmiało i poszłaś przed siebie.
Niby nic, niby byłaś spokojna... Ale w środku wszystkie wnętrzności grały niczym orkiestra, nie wspominając o sercu, które biło jakby uderzano o bębny.
Udałaś się do klasy gdzie miałaś zajęcia, była to twoja przedostatnia godzina lekcyjna.
Zleciała tak samo szybko jak i ostatnia...
   Po zajęciach wybrałas się od razu na aulę.
Kim już tam był. Przywitał cię swoim gorącym uśmiechem a następnie wskazał miejsce gdzie możesz zostawić rzeczy. Szybko je odłożyłaś i podbiegłaś do Kaia. Chciałaś to mimo wszystko jak najszybciej skończyć.

 - W środę muszę ogarnąć z klasą resztę Cha-Chy, mam nadzieję, że dam radę. Dziękuję za twoją pomoc, z partnerką będzie łatwiej. - zaczął chłopak po godzinie treningu.
- W sumie i tak nie mam nic lepszego do roboty – uśmiechnęłaś się. Chłopak widzać to odwzajemnił uśmiech i zatrzymał się na chwilkę. Staliście twarzą w twarz, oko w oko, nos w nos, usta w usta... Właśnie.Usta w usta... Chłopak coraz bardziej się przybliżał i przybliżał. Ewidentnie chciał cię pocałować. Zamknęłaś oczy. Myślałaś, że zaraz poczujesz smak jego ust. Smak na który czekałaś od środy.
Zrobiłaś z ust dzióbek, byłaś gotowa... Minęła jednak chwilka a chłopak nadal cię nie pocałował. Otworzyłaś ze zdziwienia oczy. Chłopak nadal był blisko.
- ____... Masz coś na nosie. - byłaś bardzo zdziwiona jego wiadomością.
- Hm, gdzie? - zapytałaś.
- Daj rękę. - podałaś mu ją. Chłopak uchwycił w szczególności twój palec wskazujący i nakierował cię na to coś, co miałaś na nosie. Przejechał po tym palcem. Zeszło. Okej.
- Em... Dzięki za informacje. - zawstydzona podziękowałaś za ''umycie'' nosa i wybiegłaś z sali.
Byłas naprawdę skrępowana, policzki była mega czerwone a ręce trzęsły się jak diabli.
- A niech to szlak! - krzyknęłaś. Byłaś zła na siebie... Jak mogłaś pomyślec, że Kai cię pocałuję?! Jak mogłaś w ogóle pomysleć, że mu się podobasz?! Przecież to chore...
Mega smutna postanowiłaś pojechać do domu. Byłaś blisko przystanku gdy usłyszałaś dźwięk samochodowego klaksonu.
- Hej, _____. Wsiadaj, podwiozę cię. - krzyknął nieznajomy.
Już po chwili go jednak rozpoznałaś.
Nauczyciel, pan Kai. Hehe. Wcale nic. Super... - myślałaś.
- _____? - udawałaś, że nie słyszysz. Nie chciałaś kolejny raz się zbłaźnić.
- _____, wsiadaj. Nie wygłupiaj się.
- Nigdzie nie idę – powiedziałaś w końcu – mam na ciebie naskarżyć, że napadasz na uczniów?!
- Aigooo, dziecinna... - wtem chłopak wysiadł z auta, złapał cię za ramiona i wręcz wpakował cię do samochodu. Zapiął ci pasy, a następnie sam wsiadł do samochodu. Ruszyliście. Do twojego domu nie było daleko, ale nie też znowu tak blisko.
Po kilku minutach drogi w ciszy chłopak się odezwał:
- Jak na pierwszy raz dobrze ci szło, wiesz?
- Mimo wszystko... Nie umiem tańczyć. Jeszcze muszę poćwiczyć.
- Było naprawdę dobrze. Zaufaj mi.
- Skoro tak... - powiedziałaś i się zamyśliłaś nie zwracając nawet uwagi, że jesteś tuż pod swoim domem.
- To nie tu? - zapytał Kai, który już nie wiedział czy zabłądził czy to po prostu ty jesteś tak zakręcona.
- Co? Ah, to tu! Tak, tak. Dziękuję za podwiezienie. Cześć! - rzuciłaś i już chciałaś wysiadać gdy chłopak złapał cię za ramię i mocno do siebie przyciągnął. Wpił się w twoje usta niczym... Niczym jakaś przyssawka.
- E? - spojrzałaś na niego zdziwionym wzrokiem gdy się od ciebie oderwał.
- Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać.
- Jasne... Okej. Pójdę już. - pokazałaś kciukiem na drzwiczki i zaczęłaś je otwierać.
Chłopak w tym czasie wyjął jakąś kartkę...
- Call me baby, ok?
- J-jasne – wzięłaś wcześniej wspomnianą kartę i wreszcie wysiadłaś.
Byłaś cała w skowronkach. Nie byłaś nawet w stanie zadzwonić do chłopaka, ani nawet napisać. Zrobiłaś to dopiero wieczorem.
Napisałaś zwykłe ''cześć''. Bardzo martwiłaś się, że się zbłaźnisz, że może chłopak ci nie odpisze. Na szczęście po jakichś 10 minutach odpisał. Przeprosił o spóźnioną odpowiedź i zaczął temat pocałunku. Przepraszał tysiące razy, choć tak naprawdę nie miał za co bo przecież tobie się to podobało.
Po około 3 godzinach bezsensownego pisania skonczyliście, była dosyć późna godzina więc chciałaś iść spać.
Następnego ranka naprawdę szczęśliwa wstałaś z łóżka.
    Pierwsze co zrobiłaś to poszłaś pod prysznic, potem się pomalowałaś, a jeszcze potem ubrałaś. Następnie udałaś się do kuchni by tam zjeść jakieś śniadanie.
Po skończonym posiłku postanowiłaś ogarnąć trochę w swoim pokoju ubrałaś fartuszek, a włosy spięłaś gumeczką. Nie było tam zbyt czysto więc fartuch był koniecznie potrzebny. Jako pierwsze pościeliłaś łóżko, potem pozbierałaś stertę ubrań z podłogi, a następnie poukładałaś wszystko na pułkach. Potem jeszcze tylko odkurzyłaś i umyłaś podłogę. Po 2 godzinach miałaś wszystko z głowy.
Wszystko wyglądało naprawdę ładnie i czysto. Mama wchodząc do twojego pokoju była wręcz zdumiona.
Po ogarnięciu się postanowiłaś pójść na spacer. Nieopodal szkoły był fajny parczek z ławkami, więc tam się właśnie udałas.
Szłaś ze słuchawkami na uszach. Właśnie leciała twoja ulubiona piosenka, po jej skończeniu przesłuchalaś jeszcze 3 inne i byłaś na miejscu.. Park był prawie pusty, słychać było tylko delikatną muzykę lecącą gdzieś od lewej strony, a także śmiechy dochodzące z tyłu parku. Śmiechy to nic nowego – pomyślałaś, ale zaintrygowana muzyką postanowiłaś wybrać się w miejsce z którego się wydobywało.
Szłaś dosyć szybko, ale delikatnie. Jakbyś miała kogoś spłoszyć. Może jakieś zwierzę?
Po kilku krokach byłaś prawie przy tym, co chciałaś zobaczyć.
Muzyka leciała z głośnika, a kogo był głośnik? Nikogo innego jak... Nauczyciela tańca, pana Kaia!
Postanowiłaś mu nie przeszkadzać a popatrzeć tylko z daleka. Stałaś w dosyć widocznym dla niego miejscu, nie chciałaś się chować.
Minęło kilka minut, chłopak tańczył niczego nieświadomy. Kilka osób przewinęło się obok ale on nie zwracał na nikogo uwagi, mimo że inni wręcz przeciwnie: gapili się jakby w życiu nie widzieli kogoś tańczącego.
Właśnie zaczęła się twoja ulubiona piosenka. Nie mogłaś w to uwierzyć. Chłopak poruszał się tak... Subtelnie, delikatnie a zarazem tak bardzo seksownie. Policzki zrobiły ci się delikatnie czerwone, mimo to po skończeniu piosenki postanowiłaś podejść do chłopaka. Zaczęłaś delikatnie klaskać.
- No, no, no! Brawo, to było świetne – uśmiechnęłaś się. Chłopak spojrzał na ciebie zdziwiony.
- _____, co ty tu robisz? Śledzisz mnie?
- Śledzę? Też mi coś. Po prostu lubię tutaj przychodzić. Usłyszałam muzykę i postanowiłam sprawdzić co to takiego. Potem zobaczyłam ciebie no i...
- Oh, szkoda.
- Um, szkoda?
- No... Chciałbym żebyś mnie śledziła... - powiedział nieco ciszej. Po chwili jednak zmienił temat:
- Może zatańczysz ze mną?
- Ja? Nie, dziękuję. - pokiwałaś przecząco rękoma.
- No dalej, _____. Nie wstydź się. - powiedział chłopak i podbiegł do ciebie. Chwycił cię za rękę i zaczął poruszać w rytm muzyki.
Po kilku sekundach dałaś się porwać. Tańczyliście bardzo blisko siebie, wręcz jak... Dwojga kochanków? Pewnie gdyby ktoś was zobaczył właśnie by o tym pomyślał.
Piosenka skończyła się po około 4 minutach. Staliscie właśnie naprzeciwko siebie. Oboje byliście uśmiechnięci. Nagle chłopak zbliżył się do ciebie. Ujął twoją twarz w dłonie.
Delikatnie się uśmiechnął.
- Wiesz, _____. Bardzo mi się podobasz. Mimo, że nie znam cię aż tak bardzo to wiem, że jesteś super dziewczyną. Super, utalentowaną, piękną, cudowną dziewczyną. I mimo, że jesteś dużo młodsza i mimo że nie bardzo mogę z tobą być to... Ja chyba się w tobie zakochałem.
Byłaś w ogromnym szoku. Jak nigdy. Kim Jongin był najcudowniejszym chłopakiem jakiego kiedykolwiek spotkałaś. Najseksowniejszym, najprzystojniejszym i wszystko podobnego znaczenia.
- Wiesz, Kai... Szczerze powiedziawszy... Ja również nie traktuję cię jako mojego nauczyciela. Myślę, że też... - zacięłaś się, lecz po chwili dodałaś – myślę, że też coś do ciebie czuję.
Chłopak na tą wiadomość uśmiechnął się szeroko, a od razu po tym złożył gorący pocałunek na twoich ustach.

 
*2 lata później*

- Jesteś gotowa? - zapytał Kai.
- Jak nigdy. - odpowiedziałaś z uśmiechem i złożyłaś na ustach chłopaka buziaka.
To były ostatnie godziny życia w Polsce, twoje ostatnie godziny w rodzinnym mieście. Po 2 latach bycia w związku z chłopakiem postanowiłaś się wyprowadzić do jego kraju. Stało się to kilka dni po skończeniu twoich 18 urodzin. Miałaś nadzieję, że tam życie będzie lepsze i, że już nigdy nie będziecie musieli się rozstawać. /
Na zawsze razem...♥

1 komentarz: